sobota, 1 sierpnia 2009

Rowerowy szlak orlich gniazd





Przygotowania

Zakupiliśmy odpowiedni sprzęt tzn. opony, błotniki, bagażnik i sakwy, poza tym dzwonki, peleryny przeciwdeszczowe, stroje rowerowe i bidony. Oczywiście nie można zapomnieć o podręcznym zestawie naprawczym, czyli klucze + dętka, łatki na wszelki wypadek. Dodatkowo zaopatrzyliśmy się w odpowiednie suplementy diety tj. rozpuszczalne w wodzie tabletki tworzące napój izotoniczny. Polecamy te o smaku cytrynowym.

Oczywiście przydałaby się też mapa, polecamy mapę wydawnictwa Compass ( mieliśmy wydanie VIII ). Warto poszukać wersji laminowanej, różnica w cenie niewielka a starczy na dłużej.

Podróż do Krakowa

Do Częstochowy dojechaliśmy samochodem, a następnie pociągiem do Krakowa. Na peron wpadliśmy zdyszani i prawie spóźnieni- wsiedliśmy do wagonu na minutę przed odjazdem, a to wszystko z powodu niemiłosiernie wczesnej godziny-pociąg odjeżdżał o 5:18.

Dzień 1 : Krakow - Czerna ( 39 km wg planu , 59 km przejechane )

Dotarliśmy do Krakowa na stację Łobzów przed 8:00 aby od razu wyruszyć na szlak. Obładowani bagażami sakwy+ plecaki próbowaliśmy się wydostać z miasta i dotrzeć do punktu startowego na naszym rowerowym szlaku. Po znalezieniu odosobnionego miejsca przepakowaliśmy nasze rzeczy oraz zmieniliśmy stroje co ułatwiło nam rozpoczęcieaściwej części podróży.

Od 07 rowerowy szlak orlich gniazd

Na samym początku mieliśmy trudności z utrzymaniem się na szlaku co spowodowało, że dotarliśmy do lotniska Balice, gdzie na pewno znaleźć się nie powinniśmy;) na szczęście powrót na szlak prowadził z górki, więc poszło lekko.

Od 07 rowerowy szlak orlich gniazd

Jak się później okazało tego typu pomyłki zdarzyły nam się w ciągu tego dnia jeszcze kilka razy - niestety nie mieliśmy już tyle szczęścia co na początku- trzeba było się cofać pod górkę.

Od 07 rowerowy szlak orlich gniazd

Kilka kilometrów dalej odczuliśmy po raz pierwszy co znaczy jazda rowerem po jurze. Przeprawa przez las,omijanie korzeni, piachu i wciąż pod górkę. Nie było łatwo, zdarzało się, że musieliśmy wprowadzać rowery, zwłaszcza te z sakwami. Dobrze, że to był pierwszy dzień-posiadaliśmy duże pokłady energii:D

Od 07 rowerowy szlak orlich gniazd

Najgorszym odcinkiem okazał się podjazd na wzniesienie niedaleko wsi Kamyk. Droga prowadziła pod górę, między polami w pełnymońcu- daliśmy radę choć u niektórych pojawił się kryzys. Na szczycie wzniesienia krótki odpoczynek- karmienie koni- odradzam, otoczone elektrycznym pastuchem o czym przekonała się nasza koleżanka.

Od 07 rowerowy szlak orlich gniazd

uższy postój odbyliśmy zaraz po ominięciu wsi, w lesie chronieni przed promieniamiońca.
Następnie leśna droga doprowadziła nas do pierwszego zamku Zamku Tęczyn.

Od 07 rowerowy szlak orlich gniazd

Od 07 rowerowy szlak orlich gniazd

Okazało się, że prowadzi do niego podjazd czarnym szlakiem rowerowym, podjazd bardzo trudny, pełen korzeni, kamieni z dużym nachyleniem terenu. Nie było mowy aby tam wjechać. Zdecydowaliśmy się wprowadzić rowery co nie było łatwe. W końcu gdy udało się nam dotrzeć na samą górę okazało się, że zamek jest zamknięty, ponieważ grozi zawaleniem. Mogliśmy go obejrzeć jedynie z zewnątrz. Po wykonaniu kilku zdjęć i nacieszeniu się widokiem "zamczyska" sprowadziliśmy rowery na ł- nie było to łatwe:)

Od 07 rowerowy szlak orlich gniazd

Po tej historii doszliśmy do wniosku, że zawsze będziemy zostawiać rowery na dole i na zmianę zwiedzać zamki. Najlepsze okazało się jednak gdy znów ruszyliśmy na szlak- z drugiej strony wzgórza prowadził łagodny podjazd pod sam Zamek:D


Stąd już było niedaleko do Krzeszowic i gorącego posiłku , który zjedliśmy w Karczmie Jurajskiej. Jedzenie w miarę tanie i nie najgorsze.
Po dłuższym odpoczynku nadszedł czas zdecydować gdzie nocujemy. Wybraliśmy Czerną.Po drodze staraliśmy się dodzwonić do gospodarstw agroturystycznych i tu również zdarzyła się nam zabawna pomyłka. Okazało się, że w Polsce nie jedna Czerna jest;) i oczywiście mieliśmy telefon nie do tej miejscowości w której się znajdowaliśmy. Właścicielka numeru ( z Czernej w dolnośląskim) była zdziwiona gdy dopytywaliśmy się o drogę do jej domu podając remizę strażacką jako punkt wyjściowy do wskazania nam drogi. Po kolejnej nieudane próbie wynajęcia noclegu tym razem w remizie, pozdrawiamy podchmielonego jegomościa, który starał się nam pomóc, postanowiliśmy podjechać do reklamującej się agroturystyki, która jakżeby inaczej, znajdowała się w najwyższym punkcie miejscowości. Gdy wreszcie dotarliśmy do celu byliśmy już tylko w stanie zmyć z siebie trudy całodniowej podróży, zjeść mała kolację i pójść spać.

Agroturystyka przy leśniczówce. Nocleg 35 zł. od osoby w czteroosobowym pokoju przy wynajmie na jedną noc. Warunki dość spartańskie, w pokojach duszno, a w łazience brzydko pachniało. Była jednak w pełni wyposażona kuchnia, a rowery bezpieczne w garażu.

Po krótkiej chwili nastał poranek.

Dzień 2: Czerna - Smoleń ( 62 km )

Zaczęło się bardzo miło- przyjemnym zjazdem do Diabelskiego Mostu. Most, a raczej to co z niego zostało, warto obejrzeć, fajny klimat, a przy odrobinie szczęścia można się tam podobno natknąć na czarownice;)

Od 07 rowerowy szlak orlich gniazd

Klasztor w Czernej choć był zachwalany w przewodnikach ominęliśmy ze względu na wysokość. Czekała nasuga droga, nie chcieliśmy się męczyć już na początku. Jak się później okazało słusznie, gdyż droga w dużej mierze prowadziła nas wciąż pod górę, tyle, że asfaltem. Po raz pierwszy zmodyfikowaliśmy trochę trasę, wybierając drogę asfaltową a nie rowerowy szlak, który prowadził przez pola i las. Droga była przyjemna z pięknymi krajobrazami, zielonymi łąkami oraz wyrastającymi skałami.

Od 07 rowerowy szlak orlich gniazd

Pogoda nas oszczędzała, było ciepło ale po niebie sunęły chmury chroniące nas przedońcem. Po drodze minęliśmy skromną kapliczkę znajdującą się w samym środku pola- jakby wyrosła z ziemi.

Od 07 rowerowy szlak orlich gniazd

W końcu dotarliśmy do Olkusza. Postój mieliśmy na Starym Rynku, ładnym choć lekko zaniedbanym.


Po drodze minęliśmy Zamek w Rabsztynie. Nie zdecydowaliśmy się podjeżdżać do niego, obejrzeliśmy go z oddali.


Pod wpływem opadających sił spowodowanych trudnym leśnym odcinkiem prowadzącym przez piaski ( między Rabsztynem a Jaroszowcem ) zdecydowaliśmy się ominąć fragment szlaku wybierając łatwiejszą drogę asfaltową.

W Bydlinie, na 10 km przed miejscem noclegowym, postanowiliśmy zrobićuższy odpoczynek połączony z ciepłym posiłkiem. Niestety okazało się, że jedyny bar znajdujący się w tej wsi nie oferuje posiłków. Na szczęście Pani barmanka okazało się przesympatyczną osobą, użyczając nam wrzątku oraz miseczek, w których mogliśmy sobie zrobić zupki chińskie oraz podgrzewając nam, zakupione w sklepie obok, gotowe dania.


Wszystko to zrobiła bezinteresownie. Bardzo chętnie zostawiliśmy jej napiwek, którego nie chciała przyjąć- nie daliśmy jednak za wygraną. Jeśli znajdziecie się gdzieś obok koniecznie odwiedźcie to miejsce. Niestety przez przypadek ominęliśmy zamek w Bydlinie i już nie chciało się nam wracać. Ostatni odcinek okazał się dość przyjemny- przeprowadził nas przez pachnącą miętą Dolinę Wodzącej. Uff. Dojechaliśmy do Smolenia - AGROTURYSTYKA MIÓD.


Miejsce na nocleg super. Dwa pokoje z czego jeden z aneksem kuchennym. Łazienka i ubikacja osobno. Na zewnątrz stół i ławeczki, huśtawka oraz miejsce na grilla. To wszystko za jedyne 25 zł. od osoby. Polecamy!!!!!

I znów po krótkiej chwili nastał poranek.

Dzień 3: Smoleń - Podlesice ( 35 km )

Najkrótszy, najmniej męczący odcinek z najpiękniejszym zamkiem, ale do tego dojdziemy za chwilę. Na samym początku, jeszcze w Smoleniu podjechaliśmy pod ruiny zamku, choć mocno zniszczone i zarośnięte przez trawy i drzewa, a możeaśnie przez to, bardzo klimatyczne.


Następnieuższa przeprawa przez las z mnóstwem motyli:


i w końcu już z oddali mogliśmy zobaczyć pomiędzy skałkami, wyłaniający się Zamek Ogrodzieniec.


Jeszcze tylko podjazd pod górę

i można było podziwiać pięknie zachowane ruiny zamku:

przywołujące na myśl baśnie Braci Grimm. Brakowało tylko Białej Damy sunącej po krużgankach.

Choć wejście na teren zamku było płatne ( od 5, 50 zł) było warto. Niecała godzina spędzona na miejscu okazała się niewystarczająca ale jak mówi przysłowie komu w drogę temu czas. Ponownie wsiedliśmy na rowery i ruszyliśmy w drogę mijając Skał Rzędową:

oraz kościółek w Skarżycach, dotarliśmy do ośrodka wypoczynkowego w Morsku z mieszczącym się przy nim zamkiem.

Zamek niestety do oglądania tylko z zewnątrz ale sam ośrodek bardzo fajny.

Do Podlesic, miejsca noclegowego, został tzw rzut beretem. Dotarliśmy tam wcześnie, ok. 17:30. Wzięliśmy szybki prysznic i wyruszyliśmy na poszukiwanie dobrej restauracji. Tym razem się nie zawiedliśmy. Michałowa Karczma okazała się strzałem w dziesiątkę. Jedzenie było przepyszne i w rozsądnej cenie. Gorąco polecamy!!!!!!

Same Podlesice dobrym miejscem na postój, z mnóstwem gospodarstw oferujących noclegi. Szkoda, że tego nie wiedzieliśmy wcześniej bo ofert internetowych było niewiele, z czego ta, którą wybraliśmy, Zajazd Jurajski okazała się nie z najwyższej łki, w stylu PRL-owskim, dusznymi pokojami i średniej jakości łazienkami mieszczącymi się na korytarzu. Dobrze, że cena była niska- jedynie 25 zł. od osoby ale z tego co się dowiadywaliśmy można w Podlesicach znaleźć noclegi i za 20 zł.

Od 07 rowerowy szlak orlich gniazd

Po kolacji i odpoczynku udaliśmy się na krótki spacer na górę Zborów. Widok przecudny.

Nie można go ominąć.

Tym razem po dłuższej chwili nastał poranek:)

Dzień 4: Podlesice - Częstochowa ( 63 km )

Ostatni dzień wycieczki, odcinek dość długi, dlatego sporo szlaku ominęliśmy, zwłaszcza odcinków leśnych, męczących, długich bez pięknych krajobrazów. Wyjechaliśmy więc z Podlesic omijając część szlaku wiodącego obok góry Zborów oszczędzając czas i siły.

Takim sposobem dotarliśmy do zamków W Bobolicach i Mirowie, które zostały wykupione przez rodzinę Laseckich.

Strona zamku Bobolice.

Aktualnie trwają prace remontowe w zamku w Bobolicach, pierwsze jej efekty robią duże wrażenie.Na pewno będzie warto odwiedzić to miejsce raz jeszcze gdy zamek będzie gotowy dla zwiedzających. Wg informacji znajdujących się na tablicy przy zamku, remont jest przeprowadzany tylko i wyłącznie z prywatnych zasobów rodziny bez pomocy ze strony Państwa. Dalej podróżowaliśmy afsaltówkami, z mnóstwem niesamowitych zjazdów, na których można było osiągnąć prędkość do 60 km/h- zapierało dech w piersi.  Jednak na początku czekał nas ostatni przełajowy odcinek z Mirowa do Żarek czarnym szlakiem. Następnie przejechaliśmy przez Żarki:

i ustaliliśmy dalsza część trasy:

przez Przybynów:

do Olsztyna.

Od 07 rowerowy szlak orlich gniazd

Zamek w Olsztynie, a raczej jego ruiny, nie jest obecnie zbyt okazały ale mieści się na pięknym:

Od 07 rowerowy szlak orlich gniazd

terenie nadającym się doskonale do niedzielnych spacerów i krótkich wspinaczek.

Od 07 rowerowy szlak orlich gniazd

Wejście na teren zamku jest płatne 3zł / os. - jednak można się tam dostać alternatywną drogą , wystarczy pospacerować po okolicy. Dodatkową zaletą tego miejsca jest bogata baza gastronomiczna więc nie będzie tu problemu z posiłkami czy choćby lodami :)

Nasza podróż powoli dobiegała końca gdy opuszczaliśmy Olsztyn. Kawałek drogi szybkiego ruchu w kierunku Częstochowy a potem ścieżka rowerowa (asfaltowa- cudna jazda), ulice Częstochowy i koniec trasy przed domem znajomych.

SATYSFAKCJA GWARANTOWANA

Spisała Kasia, z pomocą Piotrka ;)

Podziękowania:

Chcielibyśmy gorąco podziękować naszym współuczestnikom wyprawy Joli i Sashy za wspaniale spędzone 4 dni i ogromny wkład w organizację wyprawy :) Podziękowania należą się rownież p. Dariuszowi Ormianowi z serwisu it-jura.pl za pomoc w ogarnięciu tematu od strony logistycznej. Dzięki niemu dowiedzieliśmy się jak podzielić trasę, gdzie pytać o noclegi i przede wszystkim, co ciekawego zwiedzić ;) Dziekujemy !

Koszty wyprawy ( dla jednego uczestnika ;) ):

Sprzęt okołorowerowy:

opony 40zl, błotniki 30 zl, bagażnik aluminiowy 50zl,  sakwy duże 3-komorowe 110zl, zapasowa dętka 10zł, zestaw naprawczy do roweru ok. 20zł, dzwonek 2zl ;), peleryna przeciwdeszczowa 30zl, spodenki z 'pampersem' 60zl, koszulka oddychająca 50zl, bidon z koszykiem 15zl.

Bilet na osobowy z Częstochowy do Krakowa (   19,00 zł + 5 zł za rower ) o 5:18, polecamy osobowy ze względu na wagon dla osób z większym bagażem i czas jazdy: 2:37.

Noclegi:

Czerna: 35zł, Smoleń 25zł, Podlesice 25zł

Jak widać, po wyłączeniu sprzętu rowerowego, koszty kształtują się na zadowalającym poziomie :)

Kilka luźnych uwag na koniec..

Opisywana trasa w proponowanym wariancie ( 4 dni ) była, naszym zdaniem, dosyć wymagająca dla przeciętnego rowerzysty. Przede wszystkim ze względu na jej charakterystykę ( ok. połowa trasy przebiegająca przez tereny mocno pagórkowate z nieutwardzonymi ścieżkami ) oraz kilometraż. Dlatego nauczeni doświadczeniem radzilibyśmy rozbić taką wyprawe na 5 dni lub alternatywnie zacząć ją w krzeszowicach. Dzięki temu więcej czasu zostanie na podziwianie cudów natury i architektury, których po drodze jest nieprzebrana ilość :)

Warto zwrócić uwagę na pogodę, nie wyobrażam sobie tej wyprawy w deszczu - prawdopodobnie byśmy zostali zmyci na pierwszym leśnym podjeździe.