Wstęp do podróży
Sozopol, Burgas, Sofia
10.07 - 14.07
Na samolot wstawało się opornie i ciężko, z myślą że może by darować sobie cały ten trud i posiedzieć w spokoju 2 tygodnie w domu :) Na szczęście wzajemne motywowanie się podziałało i po szybkim kursie miły taksówkarz wysadził nas przed Ławicą.
Odprawa i lot były szybkie i bezproblemowe, po 2 godzinach wylądowaliśmy w pochmurnym i stosunkowo zimnym Burgas.
A więc prognozy pogody, które sprawdzaliśmy kilka razy dziennie przed wylotem, miały się sprawdzić ? W ostatniej chwili spakowaliśmy cieplejsze spodnie i lekkie bluzy.
Jednak po przylocie to nie było nasze największe zmartwienie. Lotnisko Burgas leży w pewnej odległości od samego miasta i trzeba było się tam jakoś dostać, wiedzieliśmy że są tu jakieś autobusy. Z informacji - pani mówiła trochę po angielsku dowiedzieliśmy się, że przejazd kosztuje 1 lewa ( 2 zł ) ale nie mieliśmy żadnych bułgarskich pieniędzy. Na lotnisku był kantor, który miał kurs wymiany ok 1.6 lewa do euro gdzie sztywny kurs wynosi 1, 95883. Był tam również bank, zamknięty w sobotę więc zdecydowaliśmy się wypłacić trochę pieniędzy z bankomatu. Potem po wyjściu przed lotnisko zapytaliśmy się o drogę na przystanek ( po wyjściu kierować się po skosie w prawo, przystanku nie widać, trzeba wyjść z terenu lotniska ) i nr autobusu, który jedzie do miasta ( 15 ) . Na przystanku spotkaliśmy Polaków, starszą parę odwiedzającą Bułgarię po latach i dwóch chłopaków jadących autobusem do Stambułu. Wspólnie wsiedliśmy do autobusu ( bilety sprzedaje konduktor po wejściu do autobusu ), który nie był wyraźnie oznakowany numerkiem ale na szczęście jechał we właściwą stronę.
Po chwili znaleźliśmy się na ostatnim przystanku - dworcu głównym w Burgas. Naszym celem był Sozopol, miasteczko położone ok. 30 km na południe od Burgas. Okazało się, że z dworca odjeżdżają autobusy do Sozopola ( 4 lewa za osobę ) co pół godziny. Oczywiście na samym dworcu i wielokrotnie później byliśmy zaczepiani przez rozmaitych "pomocnych" osobników chcących załatwić taksówkę, wymienić dowolna walutę po super korzystnym kursie itp. Na szczęście kulturalna ale stanowcza odmowa zwykle pomyślnie kończyła negocjacje :)
W autobusie do Sozopola mieliśmy odrobinę lepsze nastroje, bo udało nam się pomyślnie przezwyciężyć pierwsze przeszkody i powoli realizowaliśmy nasz plan podróży. Z perspektywy autobusu i pochmurnej pogody krajobrazy nie wyglądały zachęcająco, delikatny chaos na ulicach, dziurawe drogi i szarzyzna w mieście, a szczególnie na jego obrzeżach. Mimo to czekaliśmy na przystanek końcowy aby się przekonać czy Sozopol rzeczywiście zasługuje na dobre opinie, które znaleźliśmy o nim na forach internetowych.
Sozopol ( 3 dni )
Po wylądowaniu na przystanku autobusowym w Sozopolu zostaliśmy od razu osaczeni przez ludzi oferujących prywatne kwatery. W sumie ta sytuacja nam odpowiadała, bo odpadało chodzenie po mieście i szukanie miejsca. Jedynym problemem było to, że kontakt z tymi ludźmi odbywał się tylko po bułgarsku/rosyjsku - jednak przy użyciu rąk, pojedynczych angielskich i polskich słówek udało się nam dogadać z jedna panią. Za 25 lewa czyli ok. 50 zł wynajęliśmy pokój z prywatną łazienką w starej części miasta ( polecamy taką opcję ).
Po kilku minutach spaceru dotarliśmy na miejsce gdzie przeszliśmy raz jeszcze przez fazę dogadywania szczegółów płatności i dat pobytu. Pokój okazał się być skromnym pomieszczeniem na pierwszym piętrze budynku rodzinnego. Dla nas było to wystarczające rozwiązanie i po chwili na ogarnięcie plecaków byliśmy gotowi do wyjścia na miasto.
Sozopol na wiki ładnie opisuje historię miasta i podstawowe informacje o nim.
Pierwsze kroki skierowaliśmy na plażę, rzeczywiście piaszczysta chociaż niezbyt duża, dodatkowo zastawiona masą parasoli za które płacimy w słoneczne dni. Może tego dnia było niespokojne co widać na zdjęciach.
Od sozopol |
Od sozopol |
Na szczęście następne dni zadały kłam prognozom pogody i praktycznie do końca urlopu mieliśmy okazje doświadczyć równie upalnego lata jakie było i w Polsce.
Od sozopol |
Co do samego miasta, to jego stara część jest interesująca - ładne, często drewniane domki o charakterystycznych kształtach ( piętro wydaje się być nadbudowane, trochę większe niż parter ).
Od sozopol |
Przez te 3 dni zdążyliśmy dokładnie obejść wszystkie uliczki starego miasta i zahaczyć o nowe, które jest bardziej nastawione na rozrywkę i prawdopodobnie oferuje wyższy standard zakwaterowania.
Od sozopol |
Co warto zrobić na miejscu to przede wszystkim pochodzić po restauracjach, szczególnie polecamy te 'domowe' które znajdują się przy domach usytuowanych na klifie na północ od plaży. Można się do nich dostać spacerując po starym mieście.
Od sozopol |
Zajadaliśmy się tam przepysznymi świeżymi sałatkami, próbując również ryb i bułgarskiego piwa. Ceny są na pewno niższe niż w Polsce nad Bałtykiem. Za ok. 20 lewa można zjeść obiad w dwie osoby.
Od sozopol |
Z kulinarnych smakowitości polecamy jeszcze gotowaną/grillowaną kukurydzę w formie przekąski, świeże owoce ze straganów przy przystanku autobusowym oraz bułki, które są wypiekane na bieżąco w centrum starego miasta.
Od sozopol |
Zwiedziliśmy również odbudowane fragmenty murów obronnych, muzeum etnograficzne ( 2 lewa ) odpuściliśmy sobie muzeum usytuowane na murach ( 6 lewa ).
Od sozopol |
Pieniądze można wymienić w banku Raiffeisen w okolicach przystanku ( potrzebny paszport ) lub w kantorach ( nie zdzierają tak bardzo na kursie i bez paszportu ).
We wtorek wróciliśmy autobusem do Burgas.
Burgas ( 1 dzień )
Pierwsze kroki skierowaliśmy na dworzec kolejowy, ponieważ wieczorem chcieliśmy dostać się do Sofii pociągiem nocnym. Chcieliśmy też zostawić duże plecaki w przechowalni. Na dworcu oczywiście wszystko po bułgarsku, na szczęście panie w informacji mówią po angielsku. Dowiedzieliśmy się, że nocny pociąg rzeczywiście odjeżdża zgodnie z tym co powiedział nam rozkład pkp (22:40), bilet kosztuje ok. 20 lewa, nie ma miejsc leżących - są tylko miejscówki. Po zakupie biletów znaleźliśmy szafki do przechowywania bagażu - niestety nie działały. Na szczęście na dworcu autobusowym ( który jest przy dworcu kolejowym ) jest przechowalnia obsługiwana przez panie, które pobierają opłatę w wysokości 2 lewa za plecak na dzień.
Od burgas |
Jeżeli chodzi o samo miasto, to w internecie nie ma ono zbyt pochlebnych opinii ze względu na bliską lokalizacje przemysłu. Nam jednak przypadło do gustu. Głównie ze względu na ładne deptaki i ogromny park, w którym spędziliśmy większość dnia.
Od burgas |
Deptakiem ( ul. Aleksandrowska ), który zaczyna się na północ od dworca można dojść do monumentalnego pomnika, przy hotelu Bułgaria możemy również skręcić w drugi bulwar ( ul. Bogoridi ) prowadzący do parku ( Primorski park ) i dalej na plażę.
Od burgas |
Od burgas |
Po drodze znajdziemy Muzeum Archeologiczne ( Aleko Bogoridi 21 ) z ciekawą ekspozycją i opisem eksponatów po polsku (!), wstęp za 3 lewa. Przyznamy się, że częściowo wybraliśmy je ze względu na klimatyzowane pomieszczenia, co było prawdziwą ulgą w południowym słońcu :P
Jeżeli chodzi o plażę to rzeczywiście jest tam ciemniejszy piasek ( podobno ma właściwości lecznicze ), jest tam też ogromne molo, plaża jest szeroka i duża. Są tam również budki z napojami, leżaki, prysznice - następnym razem chyba zatrzymamy się tu na dłużej by móc zażyć kąpieli.
Od burgas |
Od burgas |
Niestety na głównych ulicach jest dosyć dużo żebrzących dzieciaków, które nie dają łatwo za wygraną. Nie wspominam nawet o ludziach chcących powymieniać się pieniędzmi - bezbłędnie wyłuskują nas z tłumu zagadując po polsku ;)
Dzień minął leniwie i skierowaliśmy się na dworzec odebrać bagaże i poszukać naszego pociągu. Okazał się nim być pociąg z przedziałami ( wygląda jak nasz pospieszny ) - 6 miejsc w przedziale. Podróż tym pociągiem to niezapomniane przeżycie, zgiełk masa ludzi, część z Turcji z ogromnymi torbami. Wykłócanie się o miejsca, wagony - warto mieć miejscówkę. Niestety nasze miejsca były w przedziale za toaleta ( nie dało się tam wejść, siłą woli wytrzymaliśmy do Sofii ;) ) co przełożyło się na smrodek, który towarzyszył na przez cała drogę. Specyficzne aromaty plus wysoka temperatura, hałas i ciągły ruch nie pozwoliły na spokojny sen. Na szczęście podróżni są ogromnie chętni do rozmowy, niestety ograniczonej do prostych gestów i słów, rysunków na serwetkach z racji bariery językowej :) Z ciekawostek, w połowie drogi pociąg stanął popsuty jednak załoga zdołała go sama naprawić i o 5 rano byliśmy w Sofii.
Sofia ( 1 dzień )
Dworzec w Sofii, ogromny kilkupoziomowy kompleks z szarego betonu. Przytłaczający, szczególnie tak wcześnie rano. Ciężko się zorientować gdzie co jest, bo nie ma żadnych angielskich napisów, wszystko po bułgarsku i oczywiście cyrylicą ( stolica Bułgarii echh... ).
Pierwsze co chcieliśmy zrobić to zostawić gdzieś bagaże, oczywiście automatyczne szafki nie działały. Zaczęliśmy więc krążyć po dworcu i odcyfrowywać napisy na ścianach by trafić do czegoś podobnego do przechowalni w Burgas. Po chwili udało nam się znaleźć okienko na poziomie 0.
Od sofia |
Pani w okienku na dźwięk angielskich słów skierowała nas do człowieka, który mówiąc płynną angielszczyzną pomógł nam wypełnić druki do bagażu ( gdzie zapłaciliśmy dzięki jego wstawiennictwu z jeden, mimo że oddaliśmy dwa - normalna cena 2 lewa za bagaż za dzień), co więcej pomógł nam znaleźć kantor/bankomat co zaczęło wzbudzać nasze podejrzenia. Jednak pytany o to czy jest pracownikiem dworca potwierdził, więc stwierdziliśmy że może w stolicy jednak obowiązują inne standardy :) Potem zaprowadził nas jeszcze do kasy międzynarodowej, gdzie zaopatrzyliśmy się w bilety na nocny pociąg do Belgradu. Na końcu okazało się, że nasz wspaniałomyślny pomocnik oczekuje gratyfikacji, co ze względu na 'pomoc' przy bagażach, zmusiło nas do 'podarowania' mu 10 lewa.. Cóż, będzie do to dla nas nauczka na przyszłość, nic za darmo na tym świecie :P
Z tym lekkim zimnym prysznicem skierowaliśmy się bulwarem Witosza do centrum miasta ( można sobie odpuścić tramwaje, wszystko jest w zasięgu nóg :) ) po kilkunastu minutach znaleźliśmy się na głównym placu ( Sweta Nedelia )budzącego się miasta. Poszliśmy więc na kawę do Mc'Donnalds ( czyste łazienki z mydłem ;) ) i ruszyliśmy w stronę pałacu kultury. Pałac nie zrobił na nas dużego wrażenia - ogromny betonowy klocek na jeszcze większym placu.
Od sofia |
Potem w poszukiwaniu parku trafiliśmy na kolejny plac z ogromny pomnikiem ( generalnie w Sofii większość budynków występuje 2:1 :) ).
Od sofia |
Sofia, naszym zdaniem, nie ma za dużo do zaoferowania, oczywiście jest piękna ogromna, a jakże, cerkiew z muzeum ikon ( 6 lewa dla koneserów ;P ).
Od sofia |
Warta zobaczenia jest również łaźnia ( niestety dostępna tylko z zewnątrz ) oraz meczet, który stoi nieopodal.
Od sofia |
Od sofia |
Z ciekawostek, zachęcamy do poszwendania się w okolicach ryneczku warzywnego, dużo obdrapanych kamieniczek ale nam udało się tam znaleźć przyjemną, niedrogą knajpkę z pysznym jedzeniem i fajna atmosferą ( a la rodzina Soprano ;) ).
Przyznamy się, że popołudniem zaczynaliśmy już liczyć godziny do pociągu, bo lekko zżerało nas zmęczenie i nuda.
Na dworcu byliśmy przed 20, odjazd o 20:40. Porozmawialiśmy jeszcze chwile z młodym chłopakiem z Niemiec, który przeznaczył miesiąc na podróżowanie bez noclegów :D Imponująca przygoda jednak trudno sobie ją wyobrazić we własnym wykonaniu.
Bilet na pociąg kosztował 72 lewa ( z miejscem leżącym w 3 osobowym przedziale ) bez ok. 40-50 lewa. Podróż tym pociągiem była milą odmianą, trzeba wziąć pod uwagę, że pociąg zwykle się spóźnia, na miejscu byliśmy przed 6 ( lokalnego czasu -1 h ).
Od sofia |
Trzeba uważać na dworcu w Sofii ponieważ ma on bardzo zagmatwane oznaczenia peronów, torów ( są perony wschodnie i zachodnie ). Nam wydawało się, że pociąg odjeżdża z peronu 6 wschód, okazało się że to był tor 6 ( tylko dzięki pomocy pracownika dworca, który się nad nami zlitował i zaprowadził nas na właściwe miejsce :) ).
Od sofia |